Jako dziecko lubiłem oglądać MacGyvera i na tym mógłbym zakończyć, bo u wielu osób zainteresowanie scyzorykami i nożami tak się zaczęło.
W wieku dziecięcym, czy tez u progu wieku nastoletniego miałem dostęp tylko do tanich, chińskich podróbek noży szwajcarskiej armii. Jak wiele rzeczy niedostępnych w dekadzie lat 80 XX wieku, również scyzoryki w latach 90-tych można było nabyć od "Ruska" handlującego z polowego łóżka. 50 tysięcy ówczesnych złotych (dzisiaj 5 pln) i już było się bliżej możliwości samego Mac-a. Nic to, że scyzoryk tępił się w tempie zastraszającym (wystruganie niektórych figurek, bądź ścięcie gałęzi i obrobienie jej na łuk wymagało dwukrotnego ostrzenia). Te kilkaset gram w kieszeni, mimo, że badziewne, cieszyło niezmiernie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.